wtorek, 7 maja 2013

44 powody do uśmiechu.


Horyzont poznania ? To miejsce w którym znajdujemy samego siebie. Miejsce w którym jesteście tylko wy - stworzeni zgodnie z instrukcją, ale żyjący bez żadnych reguł, robiący wszystko według swojego świata. Każdy ma swój horyzont, każdy go szuka i chce do niego dobiec jak najszybciej, niczym maratończyk do mety. Nie liczy się jaką techniką i z jaką porcją zmęczenia - wszyscy cieszą się ostatecznie osiągniętym celem.

Świat w 44 zerach. W 44 zerach, czyli rzeczach, które mi w życiu nie wyszły. Jestem pewna, że znalazło by ich się jeszcze trochę i więcej, ale 44 wydaje się być odpowiednią liczbą. Nie za mało, nie za dużo - przecież  wszyscy popełniamy błędy w dążeniu do postępu.

Wiecie jaka jest najważniejsza porada dla samobójców ?
Jeśli masz ochotę już to zrobić - poczekaj jeszcze dzień, prześpij się z tym. Jeśli rano znowu będziesz się chciał zabić - po prostu zrób to. Może życie pozbawione sensu faktycznie jest niczego warte.

Spokojnie ( a może i nie?). Nie zabijam się. Przynajmniej do dwudziestki siódemki nie planuję.

Oprócz 44 zer mam swoje 44 powody do uśmiechu - rzeczy, które pozwalają mi się rano budzić i wierzyć, że wszystko będzie dobrze, bo przecież teraz wcale najgorzej nie jest.

Nauka w przeddzień już nie ma sensu. Na polskim w temacie o refleksjach na temat pamięci, zawsze można przepisać połowę swojej ustnej prezentacji o wspomnieniach i podlizać się egzaminatorowi znajomością tekstów Miłosza, bądź też narazić zbędnymi informacjami czy odbieganiem od tematu. W każdym razie pójść poszło

.....a czy Gloria Victis czy też Vae 
okaże się pod koniec czerwca. 

Teraz nie ma potrzeby zajmować sobie tym głowy. Mam setki pomysłów na okres 'po maturze' i mam nadzieję, że wiele z nich stanie się kolejnymi powodami do uśmiechów. Na chwilę obecną cieszę się chociażby z tego,że wkrótce te całe egzaminy będę już miała z głowy, że po trzech tygodniach Lubin-Obora znalazłam nową trasę na bieganie, że... ba! polubiłam bieganie, że od 25 maja jestem w mojej najukochańszej Warszawie, że z moim nieskromnym zmysłem organizatorskim udało mi się załatwić w stolicy pokój z kolacją i winem (ahahahaha) za śmieszne pieniądze (jak powiedział Majkel "szlachta musi się bawić"), że być może zdecyduję się wytatuować w końcu jaskółkę, że są jeszcze w Lubinie takie cudowne ciepłe miejsca w których można pobyć samemu i głośno pomyśleć (pokażę jakoś przy okazji co odkryłam), że zamiast sięgać po repetytorium znalazłam stronę z polskimi komiksami marvela online, że za jakiś czas uda się zacząć życie na nowo

i że ciągle gdzieś tam nie pozwalam się ogarnąć pesymizmowi.
...choć trochę przeraża mnie fakt, że nic mnie nie rusza.

"Bawię się świetnie" - pośpiewałabym z Anią Dąbrowską,
ale na dziś piosenka,
która tkwiła we mnie cały dzisiejszy dzień

Mam nadzieję, że nie zadręczacie się niczym co zbędne :)
Całuję mocno !









1 komentarz: