czwartek, 9 maja 2013

ludzka zołza.

Jestem jedną z tych kobiet, które stereotypowo można zagonić do garów. Choć z drugiej strony wcale tego nie trzeba robić, bo gotować lubię, kocham i potrafię (dobra chłopaki, wiem, że pamiętacie sodowe amerykańskie placki, ale ciiii...). Jak w życiu tak i jednak w kuchni. Tam jestem więc potwornie chaotyczna, - lubię się zabierać za kilka rzeczy na raz, zawsze nieumyślnie tworzę przeogromny bałagan, a po wszystkim zaczynam wyznawać zasadę 'szef kuchni nie sprząta.'.

I tak podczas gdy moja rodzina wyznaje kult schabowego i rosołu, ja stawiam na nowości i  albo buszuję internet i siedzę w gazetach dla gospodyń domowych, albo zwyczajnie inspiruję się zawartością lodówki. Tak czy inaczej ostatnio stałam się jakoś wyjątkowo ekscentryczna i podczas gdy gdzieś tam  przewijają się rozmowy na temat dzieci czy małżeństwa, ja coraz częściej sądzę, że jakoś daleko mi do takiej typowej matki polki i chciałabym mieć jakieś większe ambicje niż zwalczanie rozstępów po ciąży (o zgrozo).




Mam to szczęście, że między mną a moim bratem jest 8 lat różnicy. Stąd musicie mi uwierzyć, że w domu zawsze jest wesoło, bo dorastająca dziewczyna z dojrzewającym chłopcem i dwójką nieszablonowych rodziców u progu kryzysu wieku średniego, są mieszanką wybuchową przez co codziennie znajduje się milion powodów do uśmiechu i jeszcze więcej do ewentualnych zaskoczeń.

Madzia powiedziała dziś, że przy fakcie posiadania młodszego rodzeństwa pewnie łatwiej będzie mi być matką, ale sądzę, że wręcz przeciwnie, bo ja i Marcin wychowywaliśmy się nawzajem, stąd strasznie dużo cech przejęłam od tego lokowanego brzdąca i zdecydowanie nabrałam dystansu do kwestii macierzyństwa.
(Boże, co za wywód 19-latki.)

Tak więc w konkluzji, biorąc pod uwagę kilka istotnych faktów z mojego życia, zaczęłam się zastanawiać czy poradziłabym sobie jako kobieta sukcesu - stara panna co prawda, ale zawsze - i doszłam do wniosku, że w gruncie rzeczy w tym również jakoś bym się nie odnalazła, bo po kobiecemu, najzwyczajniej w świecie marzy mi się uroczystość z masą tiulu i wizja zestarzenia się z kimś na werandzie starej chatki.

Nie taka zołza straszna jak ją malują :)

Jakie seriale najbardziej lubimy ? Takich w których ktoś impulsywnie zmienia całe swoje życie i zaczyna robić coś zupełnie innego niż do tej pory. Jeśli oglądaliście kiedykolwiek "Przepis na życie", "Przyjaciół" czy "Grey's anatomy" dobrze wiecie o czym mówię. Tam właśnie ekscentryczni ludzie łączą oba wymienione przeze mnie style życia : kury domowej i kobiety sukcesu, a jednocześnie wciąż pozostają sobą - z charakterem i własną listą wybuchowych ekscesów.

Taką Alą być. Kontrastową ponad wszystko.

W dalszym ciągu porządkuję swój dysk po tym jak mój komputer wysadziło w powietrze i dziś jakoś przypadkowo natrafiłam to wideo. Aż serce ściska jakby pomyśleć, że dzisiaj siedzieliśmy w szkole tak długo jak wtedy ... żeby napisać maturę.

jakoś zawsze jak to widzę, to zaczynam się bać Michała



Wyślę list dziękczynny do CKE jeśli dadzą jeszcze  łaskawą geografię.
Jutro  hobbystycznie rozszerzona matma,
a  te  trzy ostatnie zdjęcia w dzisiejszym wpisie, to ilustracje do mojej ustnej prezentacji na polski,
którą będę czarowała 17 maja.
Na chwilę obecną zadowolona. 
Trochę mnie dzisiaj dobił angielski,
ale sprawdziłam odpowiedzi i okazało się, że obędzie się bez porażki,
więc.. póki co... jest pięknie.
Choć sądzę, że lałam wodę na polskim. But who cares ?
(Aga , te tablety w Polkowicach wciąż aktualne ?)

jak mnie się coś przyczepi to naprawdę....






4 komentarze:

  1. tyle wspomnień.. weeź, bo się popłaczę :(

    ~ kl. 3c, nr 14

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeny majkel mnie zapinał, o boze ale brechtyyy

    OdpowiedzUsuń
  3. tablety? zawsze! Jak nie na komunikacji to będziesz moim kompanem w DPL :D Geografia musi być prosta i innej opcji nawet nie widzę,a największym wyznawcom kultu kotleta z jakim się spotkałam w życiu jestem ja

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahha, oczywiscie ja nie zdazylem dopasowac sie do tempa, ale jest z czego sie posmiac przynajmniej xd

    OdpowiedzUsuń