I z nikim nie rozmawia się tak dobrze jak ze sobą.
To będzie nieprzespana noc, pełna nieprzyjemnych rozważań i zbędnych dygresji, ale spokojnie...
dzisiaj jestem na to przygotowana.
Piszę. Bo pisanie pomaga mi rozwiązać problemy. Bo zamyka to jacy jesteśmy i pozwala oglądać po czasie.
Kiedy ostatecznie określiłam się jako twór niezdolny wyrażać emocje - pisałam, choć czasami niekoniecznie rozumiałam, co znaczą wydobyte z długopisu słowa.
Dlaczego nie mówimy, że coś nam się podoba, że jest dla nas miłe, a ludziom nie potrafimy podziękować za to, że są ? Dlaczego tak boimy się mówić to, o czym myślimy, dlaczego nie umiemy się przyznać do własnych obaw i powiedzieć, kiedy zwyczajnie coś nam nie pasuje ? Czy przyjacielowi łatwo powiedzieć o tym, że dzisiaj jesteśmy smutni, a komuś odmówić spotkania, przyznając się, że po prostu nie mamy ochoty ?
Sto wymówek dla własnego siebie. Milion rzeczy, które tkwią wewnątrz i krzyczą. Czasami tak głośno, że spać się nie da. I głowa boli, a życie męczy. Tak łatwo niszczy się każdy z nas.
Przeszłość wydaje się prosta... bo udało się ją pokonać. Zdobyte już tak nie fascynuje, nieważne jak wtedy było ciężko i ile razy miało się dosyć. Teraz każdy problem wyda ci się błahy, bo zawsze masz świadomość, że będzie jeszcze gorzej. Tylko jak długo jeszcze ? Dokąd to prowadzi ?
Nie piekę pierniczków o północy, nie porzucam studiów, których nienawidzę, nie wyjeżdżam jutro na podróż dookoła świata. I szczerze ? Naplułabym teraz w twarz temu, kto powiedział, że życie jest teatrem.
bo skoro tak - gram główną rolę w wybitnym komedio-dramacie na który nikt nie kupił biletu.
Piszę. Bo uciekam.
donikąd chyba,
swojego.
Jejku, nie wiem jak Ty to robisz ale zawsze dodasz odpowiedni post w odpowiednim czasie
OdpowiedzUsuńBuziaczki z Wrocławia :*