niedziela, 15 grudnia 2013

jesteś doskonała taka jaka jesteś.

"Jeżeli jeszcze nie spotkałaś mężczyzny, z którym chciałabyś się zestarzeć, nie martw się.... 
Bez niego też się zestarzejesz, tylko trochę wolniej"

Dobrze, że wciąż jestem wolna na milion sposobów, że nic  mnie nie trzyma i kiedy tylko przyjdzie ochota,
a bardziej okazja (bo ochota jest zawsze) można ruszyć beztrosko w drogę, nie  oglądać się wstecz,
nie ciągnąć nikogo za ręce i nogi, a za owym hasłem Marii Czubaszek, odmładzająco złapać za ulubionego pluszaka i pochodzić z nim po krakowskim rynku.




Może to jednak niekoniecznie Trąbek, a bardziej święta co roku wpływają na mnie tak entuzjastycznie. Teraz, kiedy jestem tak daleko od domu, jakoś szczególnie na nie czekam. Poza tym to już ostatnie z 'nastych' świąt i dalej nie mogę uwierzyć, że za chwilę będę pełnoprawną dwudziestką.

Pozostaje tylko zeskrobać ostatnie resztki spontaniczności, zanim sięgnę po pierwszy krem przeciwzmarszczkowy.

Plan ma się następująco:
21.15 Poznań-Wrocław
07.10 Wrocław-Kraków
21.15 Kraków-Wrocław
13.44- Wrocław-Poznań

Telefon z propozycją od Agi i siedem dni później chrapiemy na tyłach polskiego busa.
Ja szczególnie, bo parę godzin wcześniej przyjechałam z Poznania.


Kraków niezmiennie cudowny, do czego chyba nikogo przekonywać nie muszę.
Jarmark może nie 'najpiękniejszy w europie', ale wieczorny błysk lampek choinkowych, zapach grillowanego oscypka i uplecione wieńce Bożonarodzeniowe robią swoje. Rynek nigdzie indziej nie wygląda tak romantycznie
i choć ja wciąż jestem wierna zmęczonej Warszawie, to tam miło wraca się o każdej porze roku.
Zwłaszcza kiedy pogoda udana i ludzie warci każdego uśmiechu.





Zdystansowana jak nikt inny Aga, skutecznie temperuje swawolny charakter Majkela (pardon - MeHow'a), a słynna Żari Żarkowska daje mu tą cząstkę serducha i wazeliny, bez której on funkcjonować nie może. Czasami wyłączam się z rozmowy i bacznie obserwuję jak dziewczyny nieumyślnie sprawiają, że przy każdym powrocie tracę poczucie czasu, bo ... on się nie zmienia, więc nudno nie jest.





 

Zresztą jeśli miejsca przypisujemy do ludzi, to Kraków jest właśnie takim miejscem naszej dwójki.

 
 

Beczka śmiechu, piece kaflowe, gołębie
i każde miejsce spoczynku - to czas na jedzenie, więc istotnie zatrzymujemy się często.






Zmęczeni, niezorganizowani, nieplanowani doczołgujemy się nocą na dworzec, a stamtąd przykryci kurtkami znowu chrapiemy do Wrocławia. 



 
Madzia z Maćkiem czekają, a miło tak żyć ze świadomością, że czekają na Ciebie.




no i pichcenia z chłopakami - jak za starych dobrych czasów, nie można zastąpić najwykwintniejszym poznańskim gzikiem. Nawet Madzia zjadła.

























Im wyżej jesteś ty mocniej upadasz. Ja byłam wysoko.
Na szczęście ma mnie kto złapać.

Ciągle gdzieś wracam ?

Podróżuję. A być może to właśnie powroty są częścią mojej drogi.
Byle nie stać w miejscu !



Tymczasem 4 dni zostały i tatuś po córę przyjeżdża.
Jestem obżarta przed gwiazdką -Brawo Alu, sukienka się kupi sama. 

mojej świątecznej pogody ducha Wam życzę na ten tydzień
Al.

3 komentarze:

  1. Alicjo! Jeśli nastanie taki dzień, że porzucisz Karmelową, to moje życie w internecie przestanie istnieć, a Twoje w realu. Przyjadę i zabiję.
    Mam nadzieję, że MeHow przekazał całusy na drogę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha. Przynajmniej będziesz miała motywację, żeby mnie odwiedzić !

      Przekazał, przekazał, dziękuję, kocham, całuję !

      Usuń
  2. Alicja! Sprawdzałem - www.Cebulowa-eM.blogspot.com - ten adres jest wolny, więc tu możesz kontynuować swoje blogopisarstwo w zupełnie kontrastowej formie! ;) Do wyboru jest jeszcze sprawdzona NoisyOlence na photoblogu ;pp

    twój

    OdpowiedzUsuń