poniedziałek, 1 lipca 2013

spodziewam się, oczekuję, planuję, a może marzę...

- Siostro jakoś tak dziwnie się czuję. - powiedział ostatnio Marcin - Jakby tysiąc piosenek we mnie było i ciągle mam ochotę śpiewać. Co to jest ?
-To szczęście, młody. - uśmiechnęłam się, wykonując kierownicą płynny skręt w prawo - Śpiewaj śmiało.- podkręcam muzykę i wyjemy razem coś nie-do-nucenia.

Tak się dzisiaj zastanawiałam kim trzeba być żeby czuć się wreszcie w pełni usatysfakcjonowanym, bo skoro Gocha wątpi czy się dostanie na studia, to ja  już w ogóle powinnam zrezygnować ze składania papierów gdziekolwiek. Ale obejrzałam dzisiaj wywiad Wendzikowskiej z Russelem Crowem i on powiedział "Jeśli zoperujesz sobie duży nos, bo według Ciebie to jest rzecz, która cię uszczęśliwi, to potem okaże się jeszcze, że do pełni szczęścia brakuje ci  nieodstającego  ucha."
Staję przed lustrem i zaczynam się uśmiechać. Chyba już się gdzieś z Russellem spotkaliśmy.
Tak, na pewno mnie widział.




Nie wiemy co robić. No cóż, każdemu zdarza się pogubić.
Natrafiamy na pytanie 'dokąd teraz ?' i zamiast iść naprzód zastanawiamy się, którą drogę wybrać.
A czasem może warto pobłądzić po omacku, zbiec ze ścieżki i zobaczyć coś nowego.
Chwytać chwilę.
To jest niesamowite.

Odrzuciłam troski, odrzuciłam zmartwienia.
Nie dostanę się ? No trudno. Może tak miało być. Może mam robić coś fajniejszego niż słuchanie wykładów. Nic bym nie zmieniła. Zresztą... nigdy nie widziałam swojego scenariusza,
więc może właśnie teraz odgrywam jakąś ważną rolę ?

Czas płynie jakoś tak swobodniej, bo chyba wreszcie oddycham pełną piersią.
Gdzieś biegnę, spieszę się, ale to dobrze, zapełniam czas czymś niekoniecznie pożytecznym,
ale poprawiającym humor, więc.. czemu by nie żyć tak jak teraz ?

Śpiewam swoją własną piosenkę,
łapię to co dają
i świetnie się przy tym bawię. 
Chyba jest tak jak być powinno.


Wczorajszy  niesamowity koncert Happysad
-chłopaki totalnie podbili moje serce










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz