środa, 1 maja 2013

Siamo fiamme nel cielo.

Stoję na palcach na taborecie. Wysuwam z górnej półki duży, plastikowy koszyk. Szukam swoich srebrnych, studniówkowych szpilek. Na pewno gdzieś tam są.
Ych... Coś mam. Coś wysokiego. Chwytam w dłonie i zeskakuję ze stołka.

Jej. Moje pierwsze szpilki. Czarne, zdecydowanie niższe niż te w których zwykłam teraz paradować. Te kupione po promocyjnej cenie na egzamin gimnazjalny, te do których musiałam przekonywać mamę, te z wykrzywionym obcasem od moich pierwszych upadków. Dom jest pusty, w głośnikach "Sway", wsuwam stopy w szpilki i zaczynam nieudolnie kołysać biodrami.

Role które dla siebie zaplanowaliśmy, nie zawsze są tymi które zagramy. Ja w dalszym ciągu nie potrafię tańczyć, ale to nigdy nie przeszkadza w wywijaniu na parkiecie do 4 nad ranem.

Majkel powiedział kiedyś, że żałuje, że tak mało imprezował w ciągu liceum. Ja po raz kolejny bym się z nim nie zgodziła, bo choć zabawa była przednia, to dzisiejszy ból głowy i totalny brak apetytu odbierają mi całą radość z życia. Nie mogłabym prowadzić stylu bycia imprezowiczki. Od dzisiaj szanuję weekendowców.

Każdy koniec czymś się odznacza.Wczoraj wyjątkowo w głośnikach nie pojawiło się kilkukrotnie Avicii, a Spadająca Gwiazda uderzyła na początku, zamiast podsumowywać wszystko. Ale żadna klasa nie miała imprezy z roztańczoną wychowawczynią, nikt nie wyrzucił tylu par zabłoconych butów co my i chyba tylko nieliczni zdołaliby pomieścić tyle ton żarcia ile my. Nuggetsy, sałatki gyros, koreczki... Ada na parkiecie....słitfoteczki Agi i Laury.... przejażdżki z Medżikiem, które dla mnie stały się świetnym pretekstem do drzemki..."Każda znajdzie swojego Dominika."....i oczy puchnące od dołu....
Naprawdę umieram.

Chciałabym napisać coś wzruszającego, może komicznego, ale dzisiejszy wpis będzie pozbawiony jakiegokolwiek sensu, bo mam chyba życiową migrenę, dlatego od razu pokażę wam zdjęcia :)

Zaucchero- Baila


Aha... Madzia mówiła, że nie ma dobrej imprezy bez słoci. Postanowiłam się  ubezpieczyć już przed zabawą.
  I sprawdziło się. Bawiliśmy się genialnie !









































 A to zdjęcie zwyciężyło w konkursie na ujęcie wieczoru:
pomsty <3


 Któreś z kolei takie zdjęcia Tomka mam na swoim dysku ;)


 Nasze najcudowniejsze małe źrenice !

























Będę tęsknić jak za niczym innym.

A teraz czas zrobić angielski, ogarnąć się na zajęcia,
a w międzyczasie (pozostawiona na pastwę majówkujących domowników)
zrobić coś z tego co zostało w lodówce
-czyt. lekkie na pusty żołądek i spontaniczne.
Wygląda obrzydliwie, ale smakuje wybornie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz