poniedziałek, 18 lutego 2013

wasza zołzowatość.

Po raz kolejny dyskutuję z moim matematykiem. "A na początku wydawałaś się taka milusia" - jest kolejną osobą od której ostatnio słyszę ten tekst. I podczas gdy moi chłopcy wciąż wołają "Modliszko, wredoto, wstrętna manipulantko!" ci inni jeszcze gdzieś tam się nie łapią, nie znają, nie widzą. Całe trzy lata liceum lecę więc na słodkiej opinii i .... pis joł zorganizowana cudowna Alu bez wad !

Czemu zołza ? Bo tak łatwiej, korzystniej i po prostu lepiej. Jeśli określisz się od początku jako zło wcielone nikt nie będzie miał wobec ciebie oczekiwań, nikt się nie zawiedzie, nikt nie będzie miał pretensji, bo na początku jasno określiłaś swoją postać. A zołza to kobieta niezależna, pewna siebie która wie czego chce od życia i czego wymaga od innych. Żyje w zgodzie ze sobą, z uśmiechem i bez krzyku dostaje to czego pragnie od innych.  Modliszka modliszką, manipulantka manipulantką, ale kobiecy egoizm jest tak wygodny, że po czasie nie chce się z niego wychodzić.


Pałętam się bez celu. Przewracam się, to gubię, to znów uciekam. Dlaczego ? Bo nie obrałam sobie drogi, bo przestałam planować i cieszyć się z rzeczy które robię, a właściwie... robić rzeczy które mnie cieszą....

Tracę przez to swoją zołzowatość. Trzeba coś z tym zrobić.

Więc jestem tu znów, wieczorem. Z książek  wróciłam żeby uporządkować myśli. Lubię pisać. Ostatnio nie mam zbytnio pomysłu na cokolwiek tutaj, ale wypisanie dla samego wypisania jest w sumie bardzo pożyteczne i skoro mam się uszczęśliwiać to od czegoś trzeba zacząć, nie ?

Skrupulatna lista (mam nadzieję, że mnie trochę przypilnujecie)
 moich najświeższych planów przedstawia się więc następująco: 

1.Po pierwsze prawdziwa nie-zołzowata (chociaż kto ją tam wie) kobieta-robot wraca na moje salony. Trening ! Trening !:


(niestety muszę przyznać, że te 6 minut wywołało we mnie takie zakwasy, że dopiero teraz poczułam jak źle jest z moją kondycją - nie tylko psychiczną ale i fizyczną. )

2.Nauczę się parkować.
Bez rysowania innych samochodów. 


3.Jeśli jeszcze będę w stanie się ruszać po  długotrwałych treningach- koniecznie do wakacji wezmę się za taniec.  Nie chodzi mi o jakieś szalone czacze, tanga czy fokstroty.
Przyjemnie by było (jako, że jestem jeszcze młodą kobietą z całkiem niezłymi nogami)
 nauczyć się zwyczajnie  kołysać biodrami . 

Takie inspiracje po niedzielnym kinie :


4.Przyłożę się do geografii !  
-rozszerzenie to nie przelewki, zwłaszcza kiedy na 74 dni przed maturą
nie zrobiło się nic w tym kierunku .


5. Oprócz tego wypadałoby skończyć jakąś książkę. W zeszłym roku pozaczynałam całe mnóstwo,
ale jestem osobą, której wyjątkowo szybko wszystko się nudzi i one stawały się takie  zwykle w połowie,
a potem umierały gdzieś na stercie pozostałych.
Generalnie nie przepadam za poradnikami, ale muszę przyznać, że ten, który dostałam od klasowych bawił mnie do łez , niesamowicie pomógł uwierzyć w siebie i poznać parę ciekawych trików,
które naprawdę działają ;) Polecam jak najbardziej !

6. Ograniczę komputer. 
Stanowczo. Kiedy ludzie skarżą się na jakieś śmieszne 2 godziny ja spędzam przed monitorem
większość swojego wolnego czasu .
 Czas przestać być frajerem w necie i zacząć żyć w prawdziwym świecie .



7.Przebadam się.
Może jeszcze nie u psychiatry, ale tak przed maturą warto sprawdzić,
czy jest sens w tej całej nauce. Nuż widelec znajdzie się jakiś tasiemiec,
albo rakotwórcze znamię (tyyyyle ich !). 
Bezapelacyjnie należy również odwiedzić okulistę.



8. Nie będę zaniedbywać przyjaciół. 
Jeszcze całkiem niedawno wychodziło mi to dość marnie,  bo w mojej głowie pojawiła się czarna dziura,
która wessała gdzieś wszystkie wspomnienia i sprawiała, że zwyczajnie ich olewałam. 
Ale więcej takich piątków i sobót (w liczniejszym gronie)
jak te ostatnie - ze słynną sałatką, rozmowami, pomalowanymi łapami i brzuchem bolącym od śmiechu.
Szczęścia nigdy za wiele !

9. Zrobię coś kreatywnego.
Robienie prezentów już właściwie odeszło w odstawkę,
ale może by tak odkurzyć lustrzanę, przemeblować pokój, wymyślić nową fryzurę,
albo uszczęśliwić kogoś czymś zaskakującym ?

10.Będę wstawać wcześniej, jeść śniadania
i skończę z bieganiem na autobus (ewentualnie będę częściej jeździła autem)


-banalny dekalog może pomoże :)
Zobaczymy wkrótce.

Tymczasem zaczynam się zbierać do kupy i naprawiać.





















2 komentarze:

  1. Ewa mnie przerosła i wróciłam na rowerek, który daje dużo frajdy, ale za Ciebie trzymam kciuki :)
    Dekalog bardzo dobry i przydatny, mam nadzieję, że będziesz skrupulatnie go wypełniać, aż zapadnie w Twojej podświadomości.
    Pozdrawiam znad opracowanego do końca kwietnia planu nauki historii - L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ewką dałam sobie spokój już jakiś czas temu, ale męczyły mnie jej posty na fejsie "Siła tkwi w tobie"; "Dziś możesz zmienić swoje życie"; "nic się samo nie zacznie". Na rowerek wsiądę jak tylko skończy się ta ponura zima ;)

      uch,ach... historia - wiesz, że podziwiam ?

      Usuń