czwartek, 23 maja 2013

zobacz jak w życiu wszystko się zmienia.

Jesteś tym co jesz, tym co nosisz, tym czego słuchasz... słowem - jesteśmy określani w życiu przez konkretne rzeczy i bywa, że za wszelką cenę chcemy być przez nie postrzegani jak najlepiej.

Michała poznałam trzy lata temu.



Nie ukrywam, że od razu zwrócił moją uwagę, bo był... po prostu inny. Ekscentryczni ludzie zawsze mieli w sobie coś magnetyzującego, ale on - trafiał jakoś szczególnie. Przystojny - mógł godzinami opowiadać o swoich szlachetnych prapraprakrewnych, Ameryce, śpiewającej mamie, albo żydach i ja potrafiłam takich pierdół słuchać do nocy. Lubiłam tę nonszalancję i jego poczucie wyższości. Być może dlatego, że nigdy z czymś takim się nie spotkałam.

Teraz leżymy na dywanie mojego pokoju - jestem w dresie, nieumalowana, nieuczesana. Na zegarku jakaś późna godzina, po moim pokoju pałęta się bałagan, a my beztrosko rozmawiamy o tym jak podrywają go młodsze laski .  "Czy czegoś się ode mnie nauczyłaś ?" - pyta nagle. ODE MNIE - cholerny egoista, pewny siebie cwaniaczek. Przez pryzmat minionych wydarzeń powinnam odpowiedzieć banalne 'nie, jesteś idiotą', ale chcąc-nie chcąc każdy nas czegoś uczy.

Jakiś czas temu ktoś mi napisał, że ludzie wchodzili na mojego fotobloga, żeby się pośmiać. Uśmiechnęłam się, choć w gruncie rzeczy zrobiło mi się naprawdę przykro. Jako silencegrace nikogo nie udawałam, lubiłam dramatyzować, ale szargały mną emocje - bardzo często wylewałam z siebie wszystkie swoje żale i radości - fotoblog płynął prosto z serca.

Muszę jednak przyznać, że przedwczoraj wzięło mnie na wspomnienia. Włączyłam jeden wpis i od razu miałam ochotę przeczytać całą resztę. Tak trafiłam na dwie perełki (klik TU i TU) i muszę powiedzieć, że sama wybuchałam śmiechem. Nigdy otwarcie nie wspomniałam, że biegałam za Michałem, ale wszyscy o tym otwarcie wiedzieli - on też.

Szypi skomentowała jeden z wpisów "Nie można przestać kochać".

Jedziemy do Warszawy - koncert Beyonce o którym JA marzyłam, 4 dni, 3 noce, 6 godzin w podróży w jedną stronę... kiedyś bym za to zabiła. Dziś zastanawiam się czy wytrzymam, bo nauczyłam się, że Michał ma trudny charakter - że lubi mówić o sobie, często się żali, narzeka, jest niezorganizowany, że totalnie nie jesteśmy dla siebie i że na dłuższą metę potrafi mnie bardzo łatwo wyprowadzić z równowagi.

Czy cierpiałam ? Dajcie spokój. Moja płaczliwa dramaturgia sięgała na feblu zenitu, podczas gdy normalnie moje życie w ogóle się nie zmieniało. Było mi zwyczajnie przykro - jasne czułam się w jakimś stopniu odrzucana, ale myślę, że wbrew temu co pisałam - nigdy tak naprawdę zakochana nie byłam, bo wtedy jeszcze go nie znałam, a jedynie coś mnie w Miśku fascynowało.

Wiem, że wszyscy patrzyli się krzywo, a może czasami właśnie wybuchali śmiechem. No bo jak to - przeciętna Ala uderza do księcia ze stanu Illinois ? A gówno prawda ! Ja właśnie po tych całych ekscesach nauczyłam się, że zasługuję na kogoś lepszego. Zrozumiałam, że mój idealny facet musi wstawać rano i wiedzieć co chce robić. Musi mieć pasje, z których największą będę ja. Idealny facet nie będzie codziennie prawił komplementów, ale stanowczo powinien motywować do działania i wiedzieć czego chce. Musi być pewny każdej swojej decyzji i wierzyć we mnie... i kochać...i szanować...



będę starą panną.






























W każdym razie sprawę odgrzebałam, bo lubię mieć wszystko jasne.
Czysto przyjacielsko więc podbijamy z Michałem Warszawę
-jedyną rzecz  (a właściwie miejsce) które  POKOCHAŁAM od pierwszego  wejrzenia.

Trzymajcie kciuki za moje nerwy  i jego nastroje.
Mam nadzieję, że przywiozę Wam stamtąd moc uśmiechów (nie tylko na zdjęciach) !

Aha... i koniec końców - Majkel nauczył mnie... być zołzą.






1 komentarz:

  1. bardzo fajny wpis;) własnie jak sama przyznalaś to Michał Cie zafascynował a ja dalej zostaje przy tym co napisałam i tyczy to sie zarówno prawdziwej miłości jak i przyjaźni ;) ale myśle ze wiesz o co mi chodzi ;). Bawcieee siee na Beyonceee ;))
    szypi

    OdpowiedzUsuń