Michała poznałam trzy lata temu.
Nie ukrywam, że od razu zwrócił moją uwagę, bo był... po prostu inny. Ekscentryczni ludzie zawsze mieli w sobie coś magnetyzującego, ale on - trafiał jakoś szczególnie. Przystojny - mógł godzinami opowiadać o swoich szlachetnych prapraprakrewnych, Ameryce, śpiewającej mamie, albo żydach i ja potrafiłam takich pierdół słuchać do nocy. Lubiłam tę nonszalancję i jego poczucie wyższości. Być może dlatego, że nigdy z czymś takim się nie spotkałam.
Teraz leżymy na dywanie mojego pokoju - jestem w dresie, nieumalowana, nieuczesana. Na zegarku jakaś późna godzina, po moim pokoju pałęta się bałagan, a my beztrosko rozmawiamy o tym jak podrywają go młodsze laski . "Czy czegoś się ode mnie nauczyłaś ?" - pyta nagle. ODE MNIE - cholerny egoista, pewny siebie cwaniaczek. Przez pryzmat minionych wydarzeń powinnam odpowiedzieć banalne 'nie, jesteś idiotą', ale chcąc-nie chcąc każdy nas czegoś uczy.
Jakiś czas temu ktoś mi napisał, że ludzie wchodzili na mojego fotobloga, żeby się pośmiać. Uśmiechnęłam się, choć w gruncie rzeczy zrobiło mi się naprawdę przykro. Jako silencegrace nikogo nie udawałam, lubiłam dramatyzować, ale szargały mną emocje - bardzo często wylewałam z siebie wszystkie swoje żale i radości - fotoblog płynął prosto z serca.
Muszę jednak przyznać, że przedwczoraj wzięło mnie na wspomnienia. Włączyłam jeden wpis i od razu miałam ochotę przeczytać całą resztę. Tak trafiłam na dwie perełki (klik TU i TU) i muszę powiedzieć, że sama wybuchałam śmiechem. Nigdy otwarcie nie wspomniałam, że biegałam za Michałem, ale wszyscy o tym otwarcie wiedzieli - on też.
Szypi skomentowała jeden z wpisów "Nie można przestać kochać".
Jedziemy do Warszawy - koncert Beyonce o którym JA marzyłam, 4 dni, 3 noce, 6 godzin w podróży w jedną stronę... kiedyś bym za to zabiła. Dziś zastanawiam się czy wytrzymam, bo nauczyłam się, że Michał ma trudny charakter - że lubi mówić o sobie, często się żali, narzeka, jest niezorganizowany, że totalnie nie jesteśmy dla siebie i że na dłuższą metę potrafi mnie bardzo łatwo wyprowadzić z równowagi.
Czy cierpiałam ? Dajcie spokój. Moja płaczliwa dramaturgia sięgała na feblu zenitu, podczas gdy normalnie moje życie w ogóle się nie zmieniało. Było mi zwyczajnie przykro - jasne czułam się w jakimś stopniu odrzucana, ale myślę, że wbrew temu co pisałam - nigdy tak naprawdę zakochana nie byłam, bo wtedy jeszcze go nie znałam, a jedynie coś mnie w Miśku fascynowało.
Wiem, że wszyscy patrzyli się krzywo, a może czasami właśnie wybuchali śmiechem. No bo jak to - przeciętna Ala uderza do księcia ze stanu Illinois ? A gówno prawda ! Ja właśnie po tych całych ekscesach nauczyłam się, że zasługuję na kogoś lepszego. Zrozumiałam, że mój idealny facet musi wstawać rano i wiedzieć co chce robić. Musi mieć pasje, z których największą będę ja. Idealny facet nie będzie codziennie prawił komplementów, ale stanowczo powinien motywować do działania i wiedzieć czego chce. Musi być pewny każdej swojej decyzji i wierzyć we mnie... i kochać...i szanować...
będę starą panną.
W każdym razie sprawę odgrzebałam, bo lubię mieć wszystko jasne.
Czysto przyjacielsko więc podbijamy z Michałem Warszawę
-jedyną rzecz (a właściwie miejsce) które POKOCHAŁAM od pierwszego wejrzenia.
Trzymajcie kciuki za moje nerwy i jego nastroje.
Mam nadzieję, że przywiozę Wam stamtąd moc uśmiechów (nie tylko na zdjęciach) !
Aha... i koniec końców - Majkel nauczył mnie... być zołzą.
bardzo fajny wpis;) własnie jak sama przyznalaś to Michał Cie zafascynował a ja dalej zostaje przy tym co napisałam i tyczy to sie zarówno prawdziwej miłości jak i przyjaźni ;) ale myśle ze wiesz o co mi chodzi ;). Bawcieee siee na Beyonceee ;))
OdpowiedzUsuńszypi