"(...) Mądre dziewczyny oceniają nie tylko samego faceta, lecz także jego rodzinę, sytuację, nieprawdaż?"
-Gosiu znalazłam dla ciebie w mojej książce maturalnej,
jakbyś znowu marudziła, że czekam na księcia na białym rumaku.
-Ja sobie doskonale zdaję z tego sprawę. Ale nie jestem ryzykantką, nigdy nie byłam. Do pewnych spraw podchodzę bardzo ostrożnie i wiążąc się z kimś, czy choćby spotykając, nigdy nie mówię "A spróbuję !".
Bo po co się bawić i smakować skoro wiemy, że na początku będzie niedobre.
To jest podejście mojej mamy 'korzystaj z życia". A to nie ja. Ja jestem sama, bo nie jestem idiotką.
Faceci znajdują sobie dziewczyny przy których mogą czuć się inteligentniejsi, przystojniejsi, silniejsi... żeby w końcu powiedzieć - lepsi. Ja lubię dyskutować, rzucać szczerym, brutalnym mięchem, mówić o sobie, wymądrzać , chwalić i latać w dresach. Skutek ? Nie mam mężczyzny, który codziennie podwoziłby mnie do szkoły srebrną audicą, żaden nie zapłaci za mnie na studniówkę i nie zabierze po lekcjach na kawę z maca.
Jestem kobietą XXI wieku (błagam nie odczytujcie tego jak Bobson - to wcale nie jest prostytutka).
I jestem niezależna, może krucha i słaba, lekko niecierpliwa, ale nigdy nie pozwalam tego nikomu zobaczyć.
Uczę się na własnych błędach. Mam prawo jazdy, samochód, który już zdążyłam porysować i portfel do którego sama muszę sobie odkładać. I jestem zadowolona z tego co robię. Muszę być. W razie porażki nikt mnie przecież nie pocałuje w czółko i nie powie 'seks na pocieszenie'.
Od jakiegoś czasu zupełnie nie odczuwam potrzeby bycia w jakimkolwiek związku.
Facet to obowiązki, kolejne zmartwienia, pochłaniająca czas i pieniądze maszyna. Po cholerę mi to teraz ? Jest fajnie. Naprawdę... Kawa z przyjaciółką, dobra książka, krótki maraton po sklepach. Być może to jest właśnie moje życie i nie ukrywajmy, że pewnego rodzaju wybór, którego już parę razy dokonywałam.
A tak jeszcze propos mężczyzn. Napatoczył mi się wczoraj w internecie taki sympatyczny obrazek :
W praktyce to się chyba nie sprawdza :
Majkel, Maciek, Bobson, a ja dalej chodzę zgarbiona ze swoim męskim chodem :)
co jeszcze....
Ach tak. Ostatnio miałam prawdziwy studniówkowy dekadentyzm.
Został niecały tydzień, a mi się zupełnie nic nie podobało:
poczynając od prezentacji, przez włosy, aż do sukienki.
Ale teraz to już nieważne, bo moja klasa (zwłaszcza chłopcy) rozgromili mnie swoimi pomysłami,
zaangażowaniem i wyborem piosenek.
Naprawdę zaczęłam wierzyć, że nam się uda !
Poza tym odebrałam ostatnio kotyliony 3c i doszłam do wniosku,
że dwunasty jak każdy dzień w miesiącu musi być wyjątkowy,
a ja mam tam się tylko dobrze bawić i nie zważając na wygląd
zaliczyć ten wieczór do niezapomnianych :)
Korzystając z ostatnich godzin weekendu
wezmę łyk herbaty z ulubionego kubka
i może przelecę kilka odcinków "Grey's anatomy",
bo od jutra ostanie przygotowania :)
Równouprawnienie jest tylko dla słabych kobiet !
A ja będę goniła facetów, których tak bardzo lubię
Was zostawiam z kilkoma niezłymi mężczyznami
i ich seksistowskimi głosami, które za każdym razem porywają moje serca:
(nie macie pojęcia ile tego szukałam !
Macie tak ? 2 słowa i ta nieodparta chęć znalezienia piosenki)
(Uwierz w ducha ? czy coś takiego...)
(Och,och,och... Dirty Dancing, który... chyba wkrótce polubię jeszcze mocniej)
(czysta romantyczna klasyka.)
(niesamowity gościu. Odkryłam go jakoś niedawno, a już mnie w sobie rozkochał.
To nic, że rudy.)
(no tak... MIKA. Hitów pokroju "Relax" już nie tworzy,
ale jest w nim coś co zawsze sprawia, że lubię go słuchać....)
Hahaha, no właśnie - to nic, że rudy! :D
OdpowiedzUsuńPoza tym, jakby nie patrzeć: 12 I 13, 12+1=13, więc jakby nagiąć lekko zasady ten dzień MUSI być magiczny :)
I daj mi znać, kiedy kończymy razem lekcje, bo też bym poszła na kawkę z maka.
Cieplutko pozdrawiam znad nierówności trygonometrycznych!
Myślę, że faceci szukają takich kobiet, przy których mogą być sobą Alu :)
OdpowiedzUsuńBuziaki od GosiCe
jeśli pozwolimy im być sobą to z nas zrobią kogoś innego
Usuń