niedziela, 3 marca 2013

na przekór dorosłości, ale trochę za nią.

Kiedyś miałam w klasie facetów, których ulubionym przebojem było "Na ryby" Kabaretu Starszych Panów. Kiedyś jakiś gościu wpadł do klasy i zawołał "Ala, której but się rozwala" i od tamtej pory tym hymnem przywoływał mnie każdy na szkolnym korytarzu. Kiedyś jak na lekcji załączało mi się gadulstwo, ochrzan za plotkowanie zawsze zgarniała siedząca ze mną Karlii, a teraz zamykam prezentacje maturalną i już nic nie chce być takie jak wtedy - choć wydaje się, że 'wtedy' było wczoraj.

Większość rzeczy dopada nas wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy. Ona też. Myśl o dojrzałości towarzyszy mi od 11 września ubiegłego roku. Na dzień przed osiemnastymi urodzinami zaszyłam się w pokoju i wpadłam w szał literackiej kontemplacji nad własnym życiem

Teraz to już chyba odeszło. Przyzwyczaiłam się do ograniczeń i obowiązków. Mogę nie mieć humoru tak bez przyczyny, chodzić bez celu po markecie i udawać, że jestem zajęta całymi dniami, choć tak naprawdę nic nie robię. Mogę bez obaw pozwolić sobie na szpilki, kupić bez obaw litr wódki i ... pojechać do teatru na spektakl prawdziwie dla dorosłych.

Niedzielny wieczór do odchamienia. Wrocławski Capitol zachwycił. Wieczór z  "Jerry Springer the opera" w teatrze muzycznym choć powinien być kulturalny to do takich z pewnością nie należał, ale po raz kolejny zostałam oszołomiona odwagą, świetną grą aktorską i umiejętnościami ludzi, których widziałam na scenie.
Tak więc teatr, teatr muzyczny, a co w kolejnym miesiącu....hmmm.. mam ochotę na balet, ale zobaczymy.
Póki co 'dumni hipokryci' odhaczają kolejną rzecz z listy (musimy do niej dopisać parkingi pod wszelakimi kawiarniami, bo tam się jeszcze gubimy).

Wam polecam 'sztukę wyższą' tego rodzaju, bo ja zanim się  przekonałam naprawdę nie sądziłam, że teatr może być taki fajny i tak zaskakujący.










"Wyszło trochę inaczej niż myślałem, ale zawsze wyszło." - mawiał Kubuś Puchatek. 
I zostawiając sobie jeszcze resztki dzieciństwa pod tą myśl układam cały nadchodzący tydzień. 


Prezentacja maturalna napisana (!),
słoneczko jest, uśmiech jest,
zaczną się rowerowe maratony
-czegóż chcieć więcej ?
(bo na pewno nie szkoły)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz