niedziela, 27 stycznia 2013

language.

Mężczyzna.Róża.Samochód.Podróż.Kawa.Teatr.Spacer.Wieczór.Rozmowy.

Wszystko brzmi tak paskudnie dojrzale. Wszystko tak nieprawdopodobnie nieswojo. 
Brzmi inaczej. Zupełnie. Zupełnie jak coś od czego powinnam uciekać.
A jednak... jak coś co chciałabym nieustannie odtwarzać.
-no. przynajmniej co miesiąc zamierzam  :)

"Blanche i Marie" na wrocławskiej scenie jak najbardziej do polecenia intelektualnym jednostkom wybitnym.
(a tak szczerze to para zagubionych, szalonych nastolatków pośród czterdziestoletnich 
widzów wyglądała co najmniej dziwnie)





 Niedziela Gosiowo. Relacje z burżuazyjnej studniówki, zdjęcia najpiękniejszej przyjaciółki
i wizyta u tej drugiej -zakochanej po uszy, znanej szerzej jako maleństwo i wciąż robiącej najpyszniejsze kakao na świecie i kochającej słodycze tak mocno jak ja.

Udało mi się przy okazji (wreszcie!)  poznać Nielsa - szczęśliwego wybranka.  I choć angielski Małgoni w porównaniu do mojego to chiński mur i osiedlowy krawężnik-  ta para najlepiej wygląda jak milczy, tuli się i tak czule na siebie patrzy. Cóż - mi pozostaje tylko się przyglądać, podziwiać i uśmiechać kiedy i oni odsłaniają śnieżnobiałe ząbki, żartując w języku... miłości.





Tymczasem zepsułam swój komputer, od jutra zaczynam maturalną rzeźnię, chodzenie na basen (Laura, chcesz się podczepić ?)i wżeram owoc, który mógłby konkurować z czekoladą.
Jedliście liczi ?

 





piątek, 25 stycznia 2013

tygrysy przyszły nocą.




"(...)pozostaje jednak pytanie, czy naprawdę chcesz się wyzbywać siebie,
 swojej wyjątkowości,  inności, niekomercyjnego uroku na rzecz bycia  sztucznie uśmiechniętą, trzepoczącą rzęsami cizią jakich wiele tylko po to, żeby faceci przez chwilę popatrzyli na ciebie nie jak na człowieka, ale bezosobowy obiekt, z którym chcieliby pójść do łóżka ?"


Prokop odpowiada na list niejakiej Moniki - przyjaciółki wszystkich facetów. 
Po części czytam o sobie. Po części . Autorka chce z tym zerwać.
Przestać się z nimi kumplować, chodzić na piwo i gadać o dziewczynach.
A ja to kocham.

Faceci to najlepsza instytucja w jaką mogłam zainwestować swój czas.

W grudniu postanowiłam, że 2013 będzie rokiem bez ludzi,
którym na mnie nie zależy.
Sprawy toczą się jednak szybciej niż myślałam. Wszystko się zmienia,
a ja zaczynam się cieszyć, że czasy liceum już wkrótce będą za mną.
Będzie nowe miejsce, nowi ludzie
i zupełnie nowy świat.
Zacznę od początku.

Wszystko.

Nie chciałam uciekać.
Ale pewne rzeczy przychodzą do nas niespodziewanie
i nie sposób stać i patrzeć.

Myślę, że wkrótce poznam prawdziwy smak tęsknoty,
że dowiem się jak to jest nie mieć. nie posiadać.

Jutro uciekam.



ale jeszcze dziś zainwestowałam w odrobinę przyjemności na ferie.
 Jestem pewna, że nie zrobię wszystkiego co sobie zaplanowałam na ten czas, ale będę się starała.
Zawsze trzeba się starać.



Moi panowie byli dziś na tyle mili, że poszli ze mną na musical.
"Nędznicy" na których tak długo czekałam
okazali się być tym czego obecnie było mi trzeba.
Polecam tylko tym, którzy lubią śpiewane filmy :)

czwartek, 24 stycznia 2013

nie potrafię spać.

Jestem zwykła. Znaczy... wiem, że tak nie jest, ale ostatnio kiedy dzwoni szkolny dzwonek wychodzę  z sali niczym dementor i znów ogarnia mnie to samo uczucie.
Beztalencie. Totalne nic. Zero. Pustka. Nicość.
Naprawdę chciałabym być dobra w jakimś przedmiocie. Błyszczeć na lekcjach i tłumaczyć zadania na przerwach. Tymczasem kolejna rozszerzona matura z matmy, kolejna porażka, kolejne słuchanie na polskim o kupie i zadawanie sobie pytania 'co ja tu kurde robię?'

Potrzebuję końca świata.
A żeby to już wszystko wysadziło, żeby się skończyło ! 

Jest tyle słów, które się tu nie pojawią. Emocji, które nie wyjdą. 

Mam w głowie wakacje. 

Siedzę na krawędzi tarasu w kusej piżamce. Nogi zwisają mi za balustradą, jakiś włoch rozwożący ciabattę zagwiżdże. Powietrze ma zapach spalin, ale wychodzi słońce, robi się gorąco. Przyjaciele jeszcze pochrapują w łóżkach, a ja czuję tę najcudowniejszą w świecie beztroskę wymieszaną z radością. Biorę łyk ciepłej coli, która została po ostatniej nocy.
Zamykam oczy i tu je  otwieram.
Nie mogę spać. Już nie chcę. Czy nie wystarczająco marnuję swój czas ?
Mam przespać 1/3 życia ?


Nie mogę się jakoś szczególnie rozpisać po tym jak zabrałam się za felietony.
Może kiedyś uda mi się to tworzyć bez stratnie.
Tymczasem  13% mojego życia (wyliczone z największą precyzją) zabiera cenny czas,
inspiracje i  wszystko to co w Ali najlepsze.
Muszę się zebrać do kupy. Wyspać, uczesać, poczytać, poćwiczyć.





Cóż. Dostałam zdjęcia od fotografa.
Podrzucam wam moje ulubione ujęcia.


























W ramach poprawy humoru i fizyczno-psychicznego wyżycia się 
wpadłam do kuchni i zrobiłam faszerowaną paprykę.



Buźka.










czwartek, 17 stycznia 2013

impulsywna.

Idę nieodśnieżoną ścieżką. Jest pięknie. Szron na drzewach, dźwięk alarmów samochodowych, śmiechy idących do przedszkola maluchów, szczypiący w nos mróz. Naciągam puchową czapę.  Coś chrupie  pod nogami i co chwilę niefortunnie spod kontroli uciekają mi podeszwy moich zabłoconych kozaków. Ślizgam się. Pewnie szybciej byłoby gdybym ruszyła posypanym piaskiem chodnikiem, ale lubię ten skrót. Wdycham powietrze pełnymi płucami, wiem kiedy mogę iść szybciej i w którym mogę się zatrzymać, żeby głośniej pomyśleć.

Zakładamy, że wielkie rewolucje przychodzą powoli, że wszystko co nas otacza ma na nas wpływ i że zmieniamy się  za sprawą mozolnie upływającego czasu . To nieprawda. Największe ciosy od życia dostajemy natychmiast, wtedy kiedy najmniej się spodziewamy. Uderzają nas prosto w twarz, obracamy się i znikąd zaczynamy iść w inną stronę.  Przeciwną. Pchamy się w ogień od którego jeszcze całkiem niedawno uciekaliśmy. W zimne dni jego ciepło jest właśnie tym czego najbardziej potrzebujemy.

Ja zawsze chcę tego od czego uciekam. Siedzę więc obok i ogrzewam łapki. Na razie bacznie obserwuję i ani nie ugaszam, ani nie wskakuję. Tak jest dobrze.

Jestem osobą, która lubi być w centrum uwagi. Co tu dużo nie mówić -  bycie przewodniczącą, gwiazdą imprezy czy głównym tematem plotek jest tym co kocham i co sprawia mi czystą radochę małego, pustego dziecka. Ale teraz...ludzie się wtrącają. Ja się denerwuję. A potem zachowuję spokój, biorę kilka oddechów i .... wybucham.

Znów próbowałam się wszystkim przypodobać.  Trochę osób zapragnęło mnie kontrolować, zatrzymywać, powstrzymywać. Spójrzmy prawdzie w oczy... manipulantką nie da się sterować. Nie można mnie od tak ... upupić.

Melancholijna jestem ostatnio. Mam ochotę na wieczorne spacery, wiersze, kolacje. Ugotowałabym coś. Chodzi za mną faszerowana papryka i paryskie makaroniki. Niezbyt lubię zwierzęta, ale chyba teraz powinnam mieć psa. Miałabym pretekst, żeby stąd wyjść.

W zeszłym roku zaczęłam tak wiele książek i skończyłam zaledwie kilka. W tym chcę robić to czym nigdy się nie zajmowałam. Lista życzeń jest długa, a czasu mało. Będę więc działała natychmiast. Choćby od następnej soboty.

było z setki razy, ale dziś mam na to wyjątkowy humor:
"Therapy" - All Time Low



Po edycji :
dwóch wygłodniałych mężczyzn i ja - czyli fotorelacja z aLOVEgo obiadu i całego popołudnia
 by Gralla